Młodzi ludzie mają o Mickiewiczu coś
do powiedzenia
O tradycji Dni Mickiewiczowskich,
obchodzonych w naszej szkole, z panią Cecylią Ochman rozmawiała Tosia Adamowicz
T.A.: Od kiedy trwa tradycja obchodów Dni
Mickiewiczowskich?
C.O.: Tradycja
obchodów Dni Mickiewiczowskich w naszej szkole sięga czasów przedwojennych,
kiedy to ostatni dzień nauki przed
świętami Bożego Narodzenia poświęcony był imieninom patrona szkoły i imieninom
ówczesnego dyrektora Adama Tyrana. Uczniowie zbierali się w auli i składając
życzenia dyrektorowi, recytowali lub inscenizowali utwory wieszcza w radosnej
przedświątecznej atmosferze.
T.A.: Czy Dni… były obchodzone zawsze w ten sam sposób?
C.O.: Po wojnie
nadal kontynuowano tradycje mickiewiczowskie, czyniąc to na różne sposoby, bo
młodzież ma zawsze wiele wspaniałych pomysłów. Obecna rozbudowana formuła
wykształciła się w latach 80-tych XX wieku. Corocznie grudzień poświęcony jest
„Adasiowi”, a uczniowie przygotowują się do wielu konkursów artystycznych oraz
konkursów wiedzy, aby potem popisać się na imprezie finałowej brawurowymi,
często kontrowersyjnymi wykonaniami dzieł wieszcza.
T.A.: Czy co roku zasiada Pani w jury
podczas obchodów dni naszej szkoły? Na jakie elementy zwraca Pani szczególną
uwagę?
C.O.: Od ponad
dwudziestu lat mam przyjemność pracować w jury konkursów Dni Mickiewiczowskich.
Kiedy oceniamy inscenizację, liczy się wiele elementów (opanowanie pamięciowe
tekstu, dykcja, gra aktorów, scenografia), ale dla mnie niezwykle ważny był
zawsze oryginalny pomysł świadczący o tym, że młodzi ludzie naprawdę
Mickiewicza przeczytali i mają o nim coś własnego do powiedzenia.
T.A.: Czy pamięta Pani jakąś szczególną
„edycję” naszego święta? Jakąś wyjątkową prezentację?
C.O.: Trudno
byłoby mi wymienić jakąś szczególną edycję Dni Mickiewiczowskich czy szczególną
inscenizację. Było ich wiele i wiele z nich pamiętam do dziś. Nie chciałabym
nikogo skrzywdzić ułomnością mej pamięci, ale do dziś wspominam np. pełną
ekspresji pantomimiczną inscenizację sonetu „Burza” sprzed 20 lat, napisaną
przez prof. Macieja Janika sztukę „Mickiewicz w Lublińcu” pokazaną przez jego
klasę II c w roku 1998 na dwustulecie urodzin wieszcza czy „Świteziankę” wykonaną w konwencji teatru cieni przez klasę
dziennikarsko-artystyczną. Ciekawą
koncepcję imprezy finałowej zaprezentowała też dwa lata temu ówczesna
klasa IIc – prowadził ją osobiście Adam M. wraz z paniami, które swego czasu
obdarzył uczuciem i na scenie naprawdę wiele się działo.
T.A.: Czy Pani również uczęszczała do tego
Liceum? Jeżeli tak, to czy brała Pani udział w obchodach Dni Mickiewiczowskich? Czy może święto to było obchodzone w jakiś inny sposób?
C.O.: Tak,
uczęszczałam do naszego liceum. Jest to niejako naszą rodzinną tradycją, bo już
trzy pokolenia są absolwentami „Adasia”. W moich czasach obchody Dni
Mickiewiczowskich były skromniejsze. Miałam jednak przyjemność brać udział
w I Zjeździe Szkół Mickiewiczowskich w
Krakowie i tam prezentować nasze tradycje związane z patronem szkoły.
T.A.: W artykule Pani autorstwa
zamieszczonym w „Lublinieckim Pamiętniku Pedagogicznym” stwierdziła Pani, że kult
twórczości naszego patrona przetrwał wśród absolwentów naszej szkoły do
obecnych czasów. Czy uważa Pani, że absolwenci
tego liceum mają większy szacunek do twórczości Mickiewicza i poezji
narodowej dzięki kultywowaniu tej wieloletniej tradycji?
C.O.: Nie wiem,
czy Dni Mickiewiczowskie sprawiają, że uczniowie naszej szkoły mają większy
szacunek dla jego twórczości, ale na pewno dzięki nim częściej i z własnej woli
sięgają po jego teksty oraz pracując nad nimi, nie tylko zauważają jej walory,
ale także świetnie się bawią. Dzięki temu Mickiewicz nie jest dla nich tylko
panem ze szkolnego portretu, ale po prostu „Adasiem”, z którym się można
zaprzyjaźnić. Unikamy w ten sposób Gombrowiczowskiego modelu nauczania, iż
„Mickiewicz wielkim poetą był”, a dowiadujemy się np. jakie słabostki miał
wieszcz, w kim się kochał czy dokąd podróżował i z kim. I takie poczucie więzi
jest chyba najcenniejsze.
T.A.: Warto też wspomnieć o sukcesie
inscenizacji bajek Adama Mickiewicza, które zostały przedstawione na Zjeździe
Szkół im. A. Mickiewicza w Olsztynie w roku 1995 przez uczennice ówczesnej
klasy IIIc. W „Lublinieckim Pamiętniku…” jest wspomniane także, że fragmenty ich
prezentacji były ukazane nawet w lokalnej telewizji. Czy to przyniosło rozgłos
naszej Szkole lub pociągnęło za sobą inne pozytywne konsekwencje?
C.O.: Nasz udany
występ artystyczny i udział w konkursach wiedzy na I Ogólnopolskich Spotkaniach
Filomackich w Ciechanowie sprawił, że poczuliśmy się wartościowym członkiem
elitarnej grupy szkół mickiewiczowskich. Od tamtego czasu minęło kilkanaście
lat, ale wciąż na różne sposoby uczestniczymy w tych spotkaniach, utrzymujemy
kontakty z innymi szkołami, dzielimy się naszymi doświadczeniami i pomysłami.
Wiemy, co dzieje się w liceach im. A. Mickiewicza w całej Polsce.
T.A.: Dziękuję za rozmowę.
T.A.: Dziękuję za rozmowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.